Disclaimer
Wiem, że ten tekst może brzmieć chaotycznie, zbyt ezoterycznie, że spokojnie mogę zostać odebrany jako odklejony. Widzę, że zrobiłem tu zbierany latami braindump, który zapewne będzie nieczytelny dla osób niezainteresowanych tematem wiary i duchowości. Zapewniam jednak, że każda z licznych zawartych niżej informacji jest weryfikowalna w dostępnych i oficjalnych źródłach - wiedzy w której nurkuje od dziecka próbując łączyć bardzo rozsiane i poukrywane kropki, a które dopiero dziś spróbowałem ustrukturyzować czarno na białym.
Dziś Wielki Piątek. Jezus umiera. Trzy dni później zmartwychwstaje. To dokładnie tyle czasu, ile potrzeba Słońcu, by po przesileniu zimowym zawisnąć w miejscu na nieboskłonie i dopiero, notabene, 25 grudnia znów zacząć swoją wydłużającą dzień wędrówkę po niebie. Tak jak Jezus, Słońce zwycięża ciemność. Tak jak Jezus miał dwunastu apostołów, tak Słońce przemierza niebo przez dwanaście znaków zodiaku. Tak jak tetramorfa czterech ewangelistów – byk, lew, człowiek i orzeł – odpowiada dokładnie czterem stałym znakom zodiaku: Bykowi, Lwu, Wodnikowi i Skorpionowi (w ezoterycznej symbolice przedstawianemu jako orzeł).
To wszystko może być zbiegiem okoliczności. Ale może te zbiegi to kod? Albo przynajmniej echo tej samej prawdy, opowiedzianej na różne sposoby?
Jak na górze, tak i na dole
Każdy z nas doskonale zna frazę: "jako w niebie, tak i na ziemi". Nie pochodzi ona z ogrodu oliwnego, lecz z o wiele starszych nauk hermetyzmu, przypisywanych mitycznemu Hermesowi Trismegistosowi. To on w Szmaragdowej Tablicy zapisał siedem zasad istnienia. Jedna z nich mówi: "To co na górze, jest jak to co na dole, a to co na dole, jest jak to co na górze".
Czy chrześcijaństwo to więc kopia? Fabrykacja? Moim zdaniem nie. Choć katolicyzm jako instytucja – przedłużenie rzymskiej władzy, patriarchalna struktura – tak. To jednak temat na osobny, bardzo dłuuugi tekst.
Chrześcijaństwo pierwotne, a zwłaszcza mistyczny odłam – gnostycyzm – jest raczej pięknym przedłużeniem starożytnych mądrości ezoterycznych, czyli wspólnej prawdy łączącej wszystkie religie. Mistycy to linia ludzi, którzy nie szli za dogmatem, lecz za wewnętrznym poznaniem. Mistycy chrześcijańscy, islamscy sufici, rabini kabały, hermetycy, jogini – wszyscy wskazują na to samo: możliwość połączenia z boskością w sobie.
Jak ciemna, zakurzona jaskinia w Egipcie mnie oświeciła?
W latach 40. XX wieku w Egipcie odkryto jaskinię nazwaną biblioteką Nag Hammadi – był tam zbiór zaginionych gnostycznych ewangelii, starych jak samo chrześcijaństwo, które nie zdążyły zostać ocenzurowane przez sobory potężnych rzymskich rodzin. Zbiór zawierał teksty Tomasza, Filipa czy Marii Magdaleny. Ta ostatnia w gnostycyzmie, tradycji która niemal dwa tysiące lat oparta była na przekazie mówionym w oparciu o te zaginione (i ukrywane) materiały, była świętą - nie tylko skruszoną prostytutką i uczennicą, lecz namaszczoną kontynuatorką dzieła Jezusa.
Z gnostyckich tekstów wynika, że Jezus wskazał ją jako spadkobierczynię wiedzy. Piotr – ten, którego historię znamy jako oficjalną – nie mógł tego zaakceptować. I już w pierwszych dniach po odejściu Jezusa zaczął się rozpad wspólnoty. Została władza, struktura, patriarchat. Reszta przeszła do cienia. Templariusze, Różokrzyżowcy, heretycy.
Jezus jako świadomość
W tradycji gnostyckiej Jezus nie jest tylko osobą historyczną i zbawicielem. Jest stanem świadomości, do którego może (i powinien) dążyć każdy człowiek. Jego zmartwychwstanie nie było zresztą jedyne w historii ludzkości – w wielu tradycjach duchowych znane jest pojęcie "świetlistego ciała" (tzw. rainbow body) – formy, którą osiągali wielcy buddowie, rozpuszczając swoje fizyczne formy dosłownie stając się światłem.
Jezus rzeczywiście zmartwychwstał – śladem tego pozostał Całun Turyński. Ale może nie o fizykę tu chodzi, tylko o archetyp – opowieść o tym, że świadomość nie może umrzeć. Że światło zawsze powraca. Jak echo tu wybrzmiewa: "Jako w niebie, tak i na ziemi" - różne formy, ta sama prawda.
Wiara jako aktywne poszukiwanie
Nie piszę tego, by kogokolwiek przekonać. Pisze to, by w Triduum Paschalne przypomnieć sobie: duchowość to nie zewnętrzna forma, to wewnętrzne słońce. I każdy ma prawo je odkrywać na swój sposób.
Piszę to również, a może przede wszystkim, by nie zwariować grzebiąc w sobie szukając tam opowieści o zewnętrznej rzeczywistości - słuchając przy tym zaleceń Junga o unikaniu duchowych przyczyn psychicznych problemów w pierwszej połowie życia przez entropie swojej wewnętrznej siły.
Zakończenie
Jeśli jesteś aż tutaj, zapraszam do refleksji. Do spojrzenia w siebie. Do medytacji nad pięknym, tylko pozornie dosłownym cytatem Chrystusa:
"Ja jestem drogą, prawdą i życiem."
I przez ten cytat do zakwestionowania oczywistości rzeczywistości. Bo może prawda nie mieszka w dogmacie. Może ukrywa się tam, gdzie mieszka JA.