Biohacking, czyli o tym, czego nie powie ci psychiatra
Jak majstrować w chemii mózgu na własną rękę i przeżyć?
CUDowna choroba
Szczęście chciało, że w trakcie swojego życia zostałem skonfrontowany z cieniem. Tak dosłownie, że przybrał on postać choroby zwanej w kręgach zainteresowanych chorobą CUD – ciała, umysłu i duszy. Powszechnie znanej jako alkoholizm, a przez wielu trzeźwiejących zwanej cudowną – bo tak holistycznie potrafi rozwalić człowieka na każdym poziomie.
Organicznie rozwala jelita, komórkowo - przemiany mitochondrialne i mózgowy system chemiczno-elektryczny. To wszystko jest ze sobą sprzężone. Weźmy choćby temat jelit – czyli tzw. „drugiego mózgu” – gdzie powstaje większość serotoniny. Alkohol niszczy również bakterie odpowiedzialne za jej syntezę. Domino: jelita → serotonina → nastrój. Oczywiście to uproszczenie. Główne zamieszanie dzieje się na osi GABA – glutaminian, ale mechanika jest ta sama: rozwalasz jeden filar systemu, a on wali się cały.
Psychiatria po polsku
Zawsze uważałem że podchodzę do życia bardzo świadomie i holistycznie, więc życie przewrotnie musiało powiedzieć - sprawdzam i zostałem poddany testowi na głębokiej wodzie kiedy miałem wygramolić się z bagna uzależnienia. Na terapie chodziłem, leki brałem. Wszystko według instrukcji zdrowienia małego pijusa - jednak coś mi w tym systemie bardzo nie grało, bo wciąż nie potrafiłem wyzdrowieć.
Większość wizyt psychiatrycznych trwała mniej niż pięć minut. Lekarz rzucał okiem na objawy i decydował, którego składnika w neuroprzekaźnikowym koktajlu trzeba dołożyć. W praktyce jak można się domyślić kończy się to metodą prób i błędów na człowieczym szczurze laboratoryjnym sprawdzając co subiektywnie działa a co nie.
Problem w tym, że często ten szczur nie wie jak powinien się czuć bo jego poczucie normalności wypaczone jest latami czucia się obiektywnie nienormalnie. Tak więc dobieranie bardzo inwazyjnych lekarstw w oparciu o subiektywne odczucia nienormalnego szczura o których opowiedział w czasie króciutkiego wywiadu w gabinecie psychiatrycznym - jest no… chyba nie do końca rozsądne, nie?
To nie leczenie – to zarządzanie objawami.
A ja nie chciałem zarządzania. Chciałem rozumieć i rozwiązać przyczyny zamiast powierzchownego działania na objawach.
Homeostaza i bunt neuronów
Zacząłem się uczyć. Najważniejszą zasadą, jaką warto zapamiętać ze zgłębiania neuronauki, jest zdumiewająca chęć organizmu do utrzymania homeostazy – czyli równowagi w ciele. To zasada uniwersalna w organizmie, bo objawia się też np. u fizjoterapeuty, kiedy ktoś przychodzi z asymetrią czy dysbalansem mięśniowym i w wyniku tego pojawia się dokuczliwa kompensacja, czyli przejęcie roli przez inne struktury. Podobnie działa to w mózgowej galarecie chemiczno-elektrycznej.
Kiedy poziomy czegoś sztucznie zawyżamy zewnętrzną substancją, to dla organizmu sygnał, że wewnętrzną produkcję można ograniczyć. A kiedy poziomy bardzo mocno przewyższają wartości bazowe, organizm kontruje to neuroprzekaźnikiem działającym odwrotnie (np. GABA vs. kwas glutaminowy).
Fascynując się tą zasadą, doszedłem do kolejnych wniosków: jeśli w gabinecie psychiatry dostanę np. standardowy lek z grupy SSRI (inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny), to przecież przyzwyczaja on organizm do tego, że w przestrzeni międzysynaptycznej krąży zwiększona ilość serotoniny i długofalowo, to ja sobie strzelam w kolano takim rozwiązaniem.
To wytłumaczyło mi, dlaczego trzeba zwiększać dawki leków psychiatrycznych nawet jeśli są dobrze dobrane – oraz dlaczego ich odstawienie jest trudne.
Ostatecznie, doszedłem do wniosku, że owszem, psychiatrzy pomagają – ale nie jest to rozwiązanie z naukowego peaku rozumienia mózgu. I ze zdrowiem ma to wspólnego znacznie mniej, niż chcielibyśmy wierzyć.
Witaj w świecie neurohackingu
Wtedy, cały na biało, wszedł biohacking. A dokładnie jego odłam: neurohacking. Środowisko nerdów, naukowców i buntowników, którzy chcą zwiększyć wydajność kognitywną bez pytania lekarza o pozwolenie.
Terapia mnie nie uratowała. Leki – też nie. Czułem się jak szczur w labiryncie. Więc skoro i tak byłem szczurem, to chociaż chciałem sam wybrać tor przeszkód. Postawiłem na strategię 360° – ciało, umysł, duch. Zdiagnozowałem u siebie upośledzone funkcje wykonawcze – czyli tzw. silną wolę – i zacząłem wspierać korę przedczołową.
BDNF. NGF. Neuroplastyczność. Wiedziałem, że to da się wzmacniać. Sport, sen, suplementacja. Wjechałem na grubo – nootropy, racetamy, peptydy, grzyby funkcjonalne, adaptogeny. Trochę to trwało, zanim ogarnąłem, co działa. Ale kiedy zbudowałem swój stack – zadziało się coś dziwnego.
Nie czułem się super. Ale czułem się normalnie. Tyle że trochę lepiej niż wcześniej. Jakby gęsta mgła poznawcza, do której się przyzwyczaiłem, nagle się rozproszyła. Pamięć wracała. Flow wracało. Nie był to efekt jak z „Limitless”, ale coś się odpaliło. Nazwałbym to powrotem mojej iskry. Tą samą, którą zna każdy, kto kiedyś ją utracił.
Po co to piszę?
Możesz wyciągnąć z tego parę rzeczy:
ucz się całe życie,
podważaj autorytety,
mózg, jak każda inna część ciała jest modyfikowalną jego częścią i modyfikować mózg można świadomie, albo on i tak będzie się dostosowywał sam.
każdy życiowy wpierdol jest zaproszeniem do równego wzrostu.
Jak pisał Jung:
„Żadne drzewo nie sięgnie nieba, jeśli jego korzenie nie sięgają piekła.”
A ja swoje korzenie już znam i dlatego uważam się za Mózgowca.
Bo swój mózg samodzielnie i świadomie stworzyłem by służył mi, a nie działał na automacie - przeciwko mnie.
Większość moich wpisów aktualnie jest tzw. braindumpem - zarysowuję tematy w narracyjnej formie które następnie będę rozwijał w bardziej technicznych seriach krążących wokół tych motywów z tych początkowych wpisów.
Na potrzeby czytelności wpisów zawieram w nich liczne skróty myślowe (na które sam się wkurzam później czytając tekst - bojąc się że coś może prowadzić do błędnych wniosków, albo że jest nielogiczne). Wchodząc w mniejsze kawałki tych tematów - króliczych nor, obiecuję że będę zawierał więcej szczegółów i odnosił się do większej ilości znanych mi badań i opracowań.
Póki co jednak będzie jeszcze parę wpisów ogólnych/wprowadzających do sekcji tematycznej - tak, że finalnie tematy będą w sekcjach psychologii i duchowości (tematy zawierające się od duchowej alchemii ze średniowiecza aż po turbo nowoczesne terapie somatyczne), Bio - i neuro- hacking. Do rozpoczęcia są jeszcze sekcje o AI, przedsiębiorczości i holistycznym sporcie znanym jako animal flow czy movements.
Dużo tego i się nie klei w tym wyspecjalizowanym świecie, ale to szersze spojrzenie pozwala widzieć zdecydowanie więcej!